😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃😚
Rano tradycyjnie obudził mnie budzik. Szybko wyłączyłam cholerne urządzenie leżące pod poduszką. Przetarłam zaspaną twarz dłońmi. I przekręciłam się na drugi bok. Po uchyleniu zaspanych oczu zauważyłam leżącego obok bruneta, który z uśmiechem mnie się przygladał.
-popapraniec z ciebie, wiesz?
- wiem. I wiem, że mnie kochasz. Wstawaj odwiozę cię do szkoły. - powiedział z uśmiechem.
- idę spać. - odpowiedziałam wytknęłam mu język po czym schowałam się pod kołdrę.
- oh proszę cie. Wstawaj- mówił tłumiąc chichot.
Gdy odkrył kołdrę przez chwile patrzyliśmy tak na siebie z głupimi uśmiechami. Pocałował mnie delikatnie i powrócił do poprzedniej pozycji.
- wstajesz?
- nie.
- jak wolisz - po wiedział po czym pocałował mnie w czoło.
Po chwili wziął mnie na ręce i weszliśmy do łazienki. Zobaczyłam wanne całą wody.
- nie odważysz się - powiedziałam podnosząc wzrok i napotykając na jego ,,łobuzerski uśmiech" .
- czyżby? - podniósł lewą brew
Lekko uśmiechnełam sie na to a po chwili opuścił mnie do nadal ciepłej wody.
- miłej kąpieli- powiedział po czym opuścił pomieszczenie.
- nie wierze po prostu nie wierzę. - powtarzałam jak rytuał pozbywając się mokrych ubrań.
W wannie przesiedziałam pół godziny w końcu mam dzisiaj na dziewiątą trzydzieści.
Wstałam po czym mocno owinełam się ręcznikiem. Mokre ubrania wrzuciłam do kosza z brudnymi i opuściłam pomieszczenie.
Ubrałam przygotowane przez siebie rzeczy : czarne rurki, biała bokserka i czarna bluza z kapturem oraz tramki. Wróciłam do łazienki i po wielu próbach ułożenia włosów zostawiłam je rozpuszczone. Gdy wróciłam do pokoju siedział tam brunet a na szafce stała tacka z śniadaniem.
- panno Mo zechciałaby pani zjeść ze mną śniadanie.
- nie - odpowiedziałam próbując zachować powagę.
Jednak po chwili z śmiechem usiadłam obok niego i wzieliśmy się za jedzenie.
***
Gdy Mo i Miharu wyszli z domu ja kończyłem swoje śniadanie. Jednak nie było dane mi zaznać dłuższego spokoju gdyż po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałem z kanapką w ręce i ruszyłem do drzwi. Po ich otworzeniu ujrzałem Isao.
- dzień dobry- powiedział z uśmiechem.
-Hej. -odpowiedziałem wpuszczając go do domu i wracając do kuchni.
Ponownie usiadłem przy stole, a na przeciw mnie zasiadł niebieskooki przyglądając mi się badawczo.
-coś się stało?
- nie. Czemu pytasz.
-bo się na mnie dziwnie patrzysz - powiedziałem w myślach i wzruszyłem ramionami.
Po skończonym posiłku sprzątnąłem kuchnię i ruszyłem do salonu a Isao za mną.
Usiadłem na kanapie przeglądając plany, które w zastępstwie musiałem poprawić. Gdy podniosłem wzrok ujrzałem wpatrującego się we mnie chłopaka.
- wybacz. Nie długo powinienem skończyć. Rozgość się.
- mną się nie przejmuj. Mogę poczekać. - odpowiedział.
Szybko uwinołem się z zadaną pracą i po schowaniu jej do teczki ponownie spojrzałem na Isao, który nie spuszcał ze mnie oka przez ten cały czas.
- tak właściwie mam ci coś do powiedzenia. - zaczął a ja wyczułem nie pewność.
-słucham.
- więc jak pewnie zauważyłeś nie uczęszczam z tobą na wszystkie zajęcia. Myślę, że w końcu należy ci się odpowiedź. Nie chodzę na wszystkie zajęcia ponieważ skończyłem liceum dwa lata temu.
-co?!
- otóż uczęszczam na zajęcia w ramach wyłącznie powtórkowych jakoż iż dużo ich opuściłem z powodu choroby.
- czy ja dobrze rozumiem?
-myślę, że tak.
- więc... opowiadaj.
-słucham?
-to ja słucham. Czym się zajmujesz aktualnie?
- studiuję architekturę.
-rozumiem. Mam nadzieję, że to wszystko z serii szokujące fakty o Isao.
- myślę, że chwilowo owszem .
- eh... okej. No dobra jakieś propozycje na dzisiaj?
- w sumie co ty na to abyśmy przejechali się nad morze. Wieczorem wrócimy.
-myślę, że to dobry pomysł. W końcu i tak w tym tygodniu mam wolne.
-no tak. To chodźmy. -powiedział.
Szybko ubrałem buty i skurzaną kurtkę po czym opuściliśmy dom i wsiedliśmy do samochodu. Podróż nie zajeła nam długo.
-oh! Teraz jest tu o wiele mniej ludzi niż w wakacje - moja spostrzegawczość
-myślę, że to przez pogodę no i szkołę. Egh.... pomyśleć że teraz jest tutaj tak spokojnie.
-mam pomysł.
-hm?
-przejdźmy się plażą.
-okej. Jestem za. -odpowiedział niebieskowłosy z uśmiechem.
Pierwszy ruszył na piasek. Dwa kroki przedemną zatrzymał się i patrzył z uśmiechem na to jak ściągam trampki. Odwzajemniłem uśmiech i wtedy również on ściągnął swoje buty.
-chodź zostawimy buty w samochodzie powiedział i po chwili otworzył tylnie drzwi. Po odłożeniu ich z powrotem ruszył na piasek.
Ponownie objął prowadzenie a ja ponownie się zatrzymałem i podciągnąłem nogawki spodni. Ruszyłem za nim tyle, że bardziej wysunołem się na fale. Przez chwileczka przypatrywał mnie się z rozbawieniem i zaskoczeniem.
-no co? Spacer po plaży czyż nie?
Obserwowałem jego wybuch radości i skaczące w oczach iskierki rozbawienia.
Już po chwili zrobił to samo i razem spacerowaliśmy brzegiem rozmawiając na różne tematy. Nie spostrzegłem nawet w którym momencie sięgnąłem po jego dłoń. Przez chwile patrzał na mnie ze zdumieniem jednak szybko zastąpił go uśmiechem.
Nagle rozległ sie dzwonek telefonu.
-ojh! Wybacz. - powiedział i puścił moją rękę i odebrał dzwoniące urządzenie.
Odwróciłem się w stronę morza i wpatrywałem w przybijające fale. Nawet nie spostrzegłem kiedy się ściemniło.
Wyjąłem swój telefon i napisałem do Mo.
,, wróce nad ranem. Nie martw się jestem z przyjaciółmi. "
Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.
,,okej. Uważaj na siebie braciszku i miłej zabawy. "
Nie odpowiedziałem tylko wsunąłem urządzenie do kieszeni i dalej wpatrywałem się w morze i rozciągające się nad nim niebo. Gdy pojawiła się pierwsza gwiazda siedziałem z Isao na piasku w ciszy wpatrując sie w krajobraz przed nami.
-Haru nie długo będziemy musieli wracać.
-tak wiem. -odpowiedziałem wzdychając.
Spojrzałem na chłopaka który wymalowany miał uśmiech.
-mogę wiedzieć co cię tak śmieszy?
-ty- odpowiedział od razu.
-czyżby? -zapytałem unosząc zszokowany brew.
-tak- odpowiedział cały czas patrząc mi w oczy.
Przysunąłem się do niego i po chwili pocałowałem.
Po chwili wziął mnie na ręce i weszliśmy do łazienki. Zobaczyłam wanne całą wody.
- nie odważysz się - powiedziałam podnosząc wzrok i napotykając na jego ,,łobuzerski uśmiech" .
- czyżby? - podniósł lewą brew
Lekko uśmiechnełam sie na to a po chwili opuścił mnie do nadal ciepłej wody.
- miłej kąpieli- powiedział po czym opuścił pomieszczenie.
- nie wierze po prostu nie wierzę. - powtarzałam jak rytuał pozbywając się mokrych ubrań.
W wannie przesiedziałam pół godziny w końcu mam dzisiaj na dziewiątą trzydzieści.
Wstałam po czym mocno owinełam się ręcznikiem. Mokre ubrania wrzuciłam do kosza z brudnymi i opuściłam pomieszczenie.
Ubrałam przygotowane przez siebie rzeczy : czarne rurki, biała bokserka i czarna bluza z kapturem oraz tramki. Wróciłam do łazienki i po wielu próbach ułożenia włosów zostawiłam je rozpuszczone. Gdy wróciłam do pokoju siedział tam brunet a na szafce stała tacka z śniadaniem.
- panno Mo zechciałaby pani zjeść ze mną śniadanie.
- nie - odpowiedziałam próbując zachować powagę.
Jednak po chwili z śmiechem usiadłam obok niego i wzieliśmy się za jedzenie.
***
Gdy Mo i Miharu wyszli z domu ja kończyłem swoje śniadanie. Jednak nie było dane mi zaznać dłuższego spokoju gdyż po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Nie chętnie wstałem z kanapką w ręce i ruszyłem do drzwi. Po ich otworzeniu ujrzałem Isao.
- dzień dobry- powiedział z uśmiechem.
-Hej. -odpowiedziałem wpuszczając go do domu i wracając do kuchni.
Ponownie usiadłem przy stole, a na przeciw mnie zasiadł niebieskooki przyglądając mi się badawczo.
-coś się stało?
- nie. Czemu pytasz.
-bo się na mnie dziwnie patrzysz - powiedziałem w myślach i wzruszyłem ramionami.
Po skończonym posiłku sprzątnąłem kuchnię i ruszyłem do salonu a Isao za mną.
Usiadłem na kanapie przeglądając plany, które w zastępstwie musiałem poprawić. Gdy podniosłem wzrok ujrzałem wpatrującego się we mnie chłopaka.
- wybacz. Nie długo powinienem skończyć. Rozgość się.
- mną się nie przejmuj. Mogę poczekać. - odpowiedział.
Szybko uwinołem się z zadaną pracą i po schowaniu jej do teczki ponownie spojrzałem na Isao, który nie spuszcał ze mnie oka przez ten cały czas.
- tak właściwie mam ci coś do powiedzenia. - zaczął a ja wyczułem nie pewność.
-słucham.
- więc jak pewnie zauważyłeś nie uczęszczam z tobą na wszystkie zajęcia. Myślę, że w końcu należy ci się odpowiedź. Nie chodzę na wszystkie zajęcia ponieważ skończyłem liceum dwa lata temu.
-co?!
- otóż uczęszczam na zajęcia w ramach wyłącznie powtórkowych jakoż iż dużo ich opuściłem z powodu choroby.
- czy ja dobrze rozumiem?
-myślę, że tak.
- więc... opowiadaj.
-słucham?
-to ja słucham. Czym się zajmujesz aktualnie?
- studiuję architekturę.
-rozumiem. Mam nadzieję, że to wszystko z serii szokujące fakty o Isao.
- myślę, że chwilowo owszem .
- eh... okej. No dobra jakieś propozycje na dzisiaj?
- w sumie co ty na to abyśmy przejechali się nad morze. Wieczorem wrócimy.
-myślę, że to dobry pomysł. W końcu i tak w tym tygodniu mam wolne.
-no tak. To chodźmy. -powiedział.
Szybko ubrałem buty i skurzaną kurtkę po czym opuściliśmy dom i wsiedliśmy do samochodu. Podróż nie zajeła nam długo.
-oh! Teraz jest tu o wiele mniej ludzi niż w wakacje - moja spostrzegawczość
-myślę, że to przez pogodę no i szkołę. Egh.... pomyśleć że teraz jest tutaj tak spokojnie.
-mam pomysł.
-hm?
-przejdźmy się plażą.
-okej. Jestem za. -odpowiedział niebieskowłosy z uśmiechem.
Pierwszy ruszył na piasek. Dwa kroki przedemną zatrzymał się i patrzył z uśmiechem na to jak ściągam trampki. Odwzajemniłem uśmiech i wtedy również on ściągnął swoje buty.
-chodź zostawimy buty w samochodzie powiedział i po chwili otworzył tylnie drzwi. Po odłożeniu ich z powrotem ruszył na piasek.
Ponownie objął prowadzenie a ja ponownie się zatrzymałem i podciągnąłem nogawki spodni. Ruszyłem za nim tyle, że bardziej wysunołem się na fale. Przez chwileczka przypatrywał mnie się z rozbawieniem i zaskoczeniem.
-no co? Spacer po plaży czyż nie?
Obserwowałem jego wybuch radości i skaczące w oczach iskierki rozbawienia.
Już po chwili zrobił to samo i razem spacerowaliśmy brzegiem rozmawiając na różne tematy. Nie spostrzegłem nawet w którym momencie sięgnąłem po jego dłoń. Przez chwile patrzał na mnie ze zdumieniem jednak szybko zastąpił go uśmiechem.
Nagle rozległ sie dzwonek telefonu.
-ojh! Wybacz. - powiedział i puścił moją rękę i odebrał dzwoniące urządzenie.
Odwróciłem się w stronę morza i wpatrywałem w przybijające fale. Nawet nie spostrzegłem kiedy się ściemniło.
Wyjąłem swój telefon i napisałem do Mo.
,, wróce nad ranem. Nie martw się jestem z przyjaciółmi. "
Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.
,,okej. Uważaj na siebie braciszku i miłej zabawy. "
Nie odpowiedziałem tylko wsunąłem urządzenie do kieszeni i dalej wpatrywałem się w morze i rozciągające się nad nim niebo. Gdy pojawiła się pierwsza gwiazda siedziałem z Isao na piasku w ciszy wpatrując sie w krajobraz przed nami.
-Haru nie długo będziemy musieli wracać.
-tak wiem. -odpowiedziałem wzdychając.
Spojrzałem na chłopaka który wymalowany miał uśmiech.
-mogę wiedzieć co cię tak śmieszy?
-ty- odpowiedział od razu.
-czyżby? -zapytałem unosząc zszokowany brew.
-tak- odpowiedział cały czas patrząc mi w oczy.
Przysunąłem się do niego i po chwili pocałowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz