Oderwałem się od niego gdyż ten pocałunek za bardzo zaczął mnie pobudzać. Stanąłem krok od niego łapiąc oddech w celu uspokojenia się. Podniosłem wzrok na chłopaka na przeciw patrzył na mnie tak samo jak podczas naszego ,, związku " półtorej roku temu - chociaż coś się zmieniło.
Jednak w tym momencie nie potrafiłem tego zdiagnozować.
-Kochanie proszę- wypowiedział po czym ucałował mnie w szyje a ja wiedziałem, że następnego dnia będę przeklinać swą naiwność.
Przywarłem do niego a gdy otarł się o mnie wydałem z siebie głuchy jęk.
Szybko pozbyliśmy się z siebie ubrań lądując na łóżku.
-W szufladzie- wyszeptałem podziwiając mego kochanka.
Cholera znów się w to pakuje gdy ponownie przywarł do mnie w pocałunku zatopiłem palce w jego włosach a gdy poczułem jeden śliski palec w swoim wnętrzu wiedziełem, że na dalsze rozważania przyjdzie czas następnego dnia.
Dzięki budzikowi o godzinie szóstej trzydzieści zostałem wyrwany z objęć Morfeusza.
Wyłączyłem upierdliwy dźwięk z telefonu i spowrotem schowałem się pod kołdrę.
-Chyba pora wstawać, nie uważasz?-usłyszałem głos dochodzący z drugiego końca pokoju.
Nie chętnie wystawiłem głowę spod przykrycia i rzuciłem chłopakowi spojrzenie które jasno mówiło bez kija się nie zbliżaj.
Ten jak to miał w zwyczaju olał to podchodząc do mnie z uśmiechem.
Zawisł nade mną i chwile wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
Szybko dostrzegłem w nich to czego bardzo widzieć nie chciałem.
Byłem ciekawy co on mógł wyczytać z moich. Nachylił się składając delikatny pocałunek na moich ustach.
-Zbieraj się inaczej będziesz spóźniony- wypowiedział jednak nie ruszając się z miejsca.
-Czasem można się spóźnić- odpowiedziałem przyciągając go do pocałunku.
Zastanawiałem się w tym momencie tylko nad jednym...
Co się ze mną kuźwa dzieje?!
Pół godziny później siedziałem z mamą i Davidem dłubiąc w śniadaniu.
Jak dalej się to potoczy?
Co będzie gdy przekroczą próg domu? Czy jeszcze kiedyś w ogóle go zobaczy?
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
-ja otworze- wypowiedział jakby nigdy nic mój zeszłonocny kochanek i ruszył do drzwi.
Odetchnąłem ciężko gdy opuścił kuchnie.
Mama rzuciła mi pytające spojrzenie na co tylko wzruszyłem ramionami i zebrałem swój tyłek do wyjścia.
poniedziałek, 15 lutego 2016
5)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz